Mikołajki

Święty Mikołaj doskonale wie, że głównym problemem wizażysty i charakteryzatora jest ból kręgosłupa. Borykam się z tym problemem od kilku lat. Nie ma jednak sposobu by uniknąć podróży po takich miastach jak Łódź czy Warszawa.

Eksperymentowałem z użyciem klasycznego plecaka, niestety efektem było wieczne borykanie się z brokatem i rozsypanym pigmentem. Nie jest to praktyczne ani estetyczne rozwiązanie. Wygrał więc kufer. Jak to z kufrem bywa jest ciężki już sam w sobie, a jego pojemność ograniczają przegródki, które zazwyczaj są zupełnie bez sensu. Duży kufer na kółkach był by z pewnością lepszym rozwiązaniem ale na sesje ślubne czy małe zlecenia animatorskie nie ma potrzeby zabierania "wszystkiego". Żyłem w zgodzie z moim kuferkiem przez 7 lat, wspierając się w razie potrzeby plecakiem na przybory fryzjerskie i "torbą z Ikei" w przypadku wypraw z aerografem i kompresorem.

Dziś z okazji mikołajek dostałem wspaniały prezent. W zasadzie nie ja, a mój kręgosłup. Plecak kosmetyczny firmy Inglot to wspaniały wynalazek. Wyposażony w dwie duże kosmetyczki, cztery małe, liczne przegrody na dodatkowe drobiazgi i przewspaniałą komorę termiczną. Często zimą martwię się czy podczas transportu nie zamarznie mi Prosaid (klej do prostetyków), tracąc tym samym swoje właściwości. Latem problemem jest borykanie się z rozpuszczającymi się kredkami i kamuflażami. Dzięki tej komorze mam dodatkowe zabezpieczenie, odejmując obciążenie nie tylko z kręgosłupa ale i z głowy ;). Plecak jest bardzo pojemny, posiada przestrzeń na dodatkowe kosmetyczki. Całość dopełnia estetyka wykonania.


Już nie mogę się doczekać pierwszej wyprawy ;)
Dziękuję Mikołaju :)